wtorek, 20 stycznia 2015

03




Nobody
Jej śmiech rozniósł się po barze po kolejnym kiepskim kawale mężczyzny z loczkami zamiast włosów na głowie. Obok kobiety siedział także rudowłosy, który popijał w skupieniu wisky ze swojej szklanki. Ludzie obserwowali tą trójkę. Nic dziwnego. Dwójka sławnych osób razem z nieznaną blondynką, do tego poubierani w eleganckie stroje. Siedzieli przy stoliku już od dłuższego czasu. Odetchnęli gdy tylko wyszli z sali, gdzie odgrywała się, ich zdaniem, beznadziejna impreza. Nie odeszli daleko. Na końcu ulicy znajdował się mały bar, gdzie od razu weszli i usiedli, zamawiając trunki. Nie byli trzeźwi ani nieprzytomni. Każdy z nich był rozluźniony i dobrze się czuł w tym towarzystwie. Rozmawiali na różne tematy, muzyka, książki i inne bzdury. Ominęli temat sławy i mężczyźni byli z tego zadowoleni, że ich towarzyszka nie drążyła tematu. Zachowywali się jakby byli normalnymi ludźmi z kiepską pracą, jakby znali się od dzieciństwa i spotkali się po latach. Po koniec spotkania wiedzieli o sobie wszystko. Począwszy od historii z piaskownicy do teraźniejszości. Zadziwiające było to, jak świetnie się bawili i jak dobrze połączyli. Uśmiechali się do siebie serdecznie i wysłuchiwali cierpliwie co każdy ma do powiedzenia. Kiedy mieli już dosyć wyszli z baru dziękując sobie nawzajem za dobrze spędzony czas. Nie wymienili się numerami, niczym, co pozwoliło by im na powtórkę z dzisiejszego wieczoru. Dziewczyna wsiadła do taksówki, który chłopacy jej zamówili, a oni podążyli w stronę domu jednego z nich. Rozmawiali ze sobą, nie wspominając o wcześniejszej towarzyszce, myśleli, że to był tylko jeden jedyny wieczór, zwykły przypadek, zbieg okoliczności.
Cóż, to był dopiero początek.

Ed Sheeran
Zaśmiałem się z opowieści mamy o moim młodszym bracie. Kroiłem ziemniaki w plastry słuchając jej głosu, który przyjemnie leczył mój ból głowy. Zdecydowanie przeholowaliśmy z Harrym, który za pewne dalej spał. Po wyjściu z baru i odprowadzeniu Gabryjeli poszliśmy do mnie, gdzie dokończyliśmy wisky z mojego barku.
-Dobrze się bawiłeś Edwardzie?
-Można powiedzieć, że tak.
Przypomniałem sobie jak wyglądała nasza towarzyszka. Różowa księżniczka, której już nigdy nie spotkam.
Wsadziliśmy pokrojone i przyprawione ziemniaki do nagrzanego piekarnika. Ojciec do nas dołączył i wspólnie spędziliśmy czas na rozmowie, wspomnieniach, a potem zajadaliśmy się zrobionym posiłkiem. Pod wieczór odprowadziłem ich na lotnisko i pożegnałem się z nimi przytulając. Obiecałem, że wkrótce przyjadę do Anglii.

Gabryjela Cropp
Przebrałam się w jeansy, które były delikatnie poszarpane na kolanach, białą koszulkę, szpilki i skórzaną kurtkę. Wsadziłam do czarnej torebki portfel i telefon. Obejrzałam pokój, który wcześniej posprzątałam, żadnej skazy. Zeszłam na dół witając rodziców, krótkim "dzień dobry". Byli dla mnie za mili. Nie podobało mi się to. Poprosiłam Nataniela o podwózkę. Zawiózł mnie pod galerie handlową, gdzie miałam się spotkać z Mag. Weszłam do środka i próbowałam przypomnieć sobie gdzie znajdowała się nasza ulubiona kawiarenka. Przeszłam parter i pierwsze piętro. Myślałam, że oszaleje. Wyszłam z prawy. Już dawno mnie tu nie było. W jakimś czasie, pytając się przypadkowych osób znalazłam nasze miejsce. Weszłam do środka, gdzie otoczyła mnie znajoma zieleń i mnóstwo kwiatów. Rozejrzałam się po stolikach i zobaczyłam moją przyjaciółkę, która siedziała i popijała coś przez słonkę. Wszędzie był ją rozpoznała, po jej kolorze włosów. Miała naturalne, długie, czarne włosy, które zazwyczaj prostowała, bo nienawidziła swoich loków, lecz dzisiaj końcówki były lekko pofalowane. Podeszłam do jej stolika i przytuliłam ją od tyłu. Dziewczyna pisnęła cicho zaskoczona. Pocałowałam ją w policzek.
-Przepraszam za spóźnienie, zapomniałam gdzie to jest-wytłumaczyłam się siadając naprzeciwko niej.


Zaśmiała się marszcząc przy tym słodko nos.
-Jesteś jeszcze gorsza niż w liceum.
Spojrzałam na nią złowrogo. Podeszła do nas kelnerka. Spodobało mi się w niej jej upięcie włosów i szczery uśmiech. Kiedyś była tutaj okropna Anna, której nie cierpiałyśmy razem z Mag. Przejrzałam listę propozycji i wybrałam swoją dawną capuccini z bitą śmietaną. Przyjrzałam się przyjaciółce, które promieniowała zachwytem. Uśmiechała się szeroko.Wiedziałam co to oznacza.
-Mów-zachęciłam ją.
-Boże Gab, nie uwierzysz!-pisnęła.
Rozejrzałam się rozbawiona jej reakcją, ale nikt nie zwrócił uwagi na naszą dwójkę.
-Zaskocz mnie.
-Ostatnio byłam na zakupach i spotkałam pieprzonego Carriego*.
-Kto to jest?
-Zajmuje się aktorkami.
No tak. Marzeniem Mag było zobaczenie siebie na wielkim ekranie. 
-Zaproponował mi współpracę. Dał mi swoją wizytówkę. Patrz.
Pokazała mi ją. Przejrzałam ją, rzeczywiście. Carriego był agentem aktorek.
-To moja szansa!-wykrzyczała.
Ludzie spojrzeli na nią jakby była z kosmosu. Kelnerka przyniosła moje capuccino. Popijałam je powoli, żeby się nie oparzyć.
-Co na to twoja mama?
Jej mama była cudowną kobietą. Jej mąż zmarł po narodzinach Mag, ale nie poddała się i wychowywała ją, pracowała ciężko, choć miała wielką sumę na koncie. Dała sobie radę. Jestem jej ogromnym fanem. Nie wyobrażałam sobie swojej matki zobaczyć w fartuchu, biegającą po domu i sprzątającą.
Jednak chociaż pani Fill była świetna to nie pragnęła takiego życia dla córki, żeby była aktorką. Wybicie sie w tym zawodzie jest trudne, nie chciała, żeby skończyła na braku żywności i bez dachu.
-Powiedziała, że to nie jest dobry pomysł, że powinnam studiować.
Posmutniała.
-Głowa do góry, Mag. Możesz przecież spróbować sił w aktorstwie i równocześnie studiować. Nie uda ci się tam to będziesz miała i tak zagwarantowaną przyszłość.
Gdybym ja była taka mądra i poszła na studia. Miłość do Tripa rozwaliła moje poukładane życie. 
-Masz rację!
Uśmiechnęłam się do niej.
-Jak wczorajsza impreza?
Wyciągnęłam telefon i pokazałam jej zdjęcie, które zrobiono mi wczoraj. Dziewczyna pisnęła. Moja suknia na pewno się jej spodobała. Uwielbiała takie kreacje.
-Wyglądasz jak bogini Gab!
Zaśmiałam się i wzięłam łyka capuccino. Przesunęła po ekranie do przodu. Zobaczyła zdjęcie zrobione z wczoraj. Byłam tam ja, Ed Sheeran i Harry Styles. Moi wczorajsi towarzysze. Mag spojrzała na mnie zaskoczona. Zabrałam jej telefon i spojrzałam ponownie na zdjęcie. Nie pamiętałam, żebym robiła zdjęcia, albo oni. Cholera. Nie pamiętam tego. 
-Czy ty?! Cholera Gab! Nic mi nie powiedziałaś, że masz kontakt z takimi ciachami?! I do tego sławnymi ludźmi! Tłumacz się.
Wytłumaczyłam jej po kolei jak wpadłam na Ed'a, że Harry zaprosił mnie, abym z nimi wyszła z imprezy. Poszliśmy do baru. Rozmawialiśmy, bardzo dużo. Nie rozumiałam nadal jakim cudem tak świetnie się z nimi bawiłam. Nie przepadałam za takimi osobami. Sławnymi. Byłam normalnym, pracującym człowiekiem. Daleko było mi do nich, ale czułam się z nimi tak dobrze. Potem jakby film mi się urwał, pamiętam jak przez mgłę kawały chłopaków i mój śmiech. Jak wyszliśmy z baru zamówili taksówkę i pożegnałam się nimi, przytulając się. Nie braliśmy żadnego numeru telefonu i pasowało mi to. To nie był mój świat. Najlepiej jak każdy zostanie na swoim miejscu i nie będziemy psuli równowagi pomiędzy nimi.
-Nie masz żadnego kontaktu do nich?-zapytała zaskoczona.
-Tak będzie lepiej. 
-Mówiłaś, że świetnie się bawiłaś.
-Bo tak było...-zawahałam się.
-Jesteś niemożliwa. Tracisz okazję, żeby zapomnieć o tym dupku, Tripie.
Wiedziała co łączyło mnie z Tripem. Za każdym razem jak się kłóciliśmy to biegłam do niej z płaczem i żalem. Opowiadałam jej jaki jest okrutny i ma mnie gdzieś. A potem wracałam do niego i przytulałam się do niego, jakbym miała go już nigdy nie zobaczyć. Zerknęłam na telefon. Żadnych wiadomości. Czasami miałam ochotę pojechać do niego i wrócić do tego co było, a potem przypominam sobie, że nie warto i stoję w miejscu. Zakochana po uszy w największym dupku  w Chicago.
-Możemy o tym nie rozmawiać?-poczułam jak powstaje gula w moi gardle i za nic nie chce zniknąć.
-Oszalałaś? Musisz zapomnieć Gab. Minął rok, nie odezwał się, stracił okazję. Zakończ to raz na zawsze.
-Nie potrafię Mag. Zrozum.
Dotknęła mojej ręki, którą trzymałam kurczowo na telefonie. I pogłaskała ją.
-Pomogę ci. Jestem z tobą, pamiętaj.
Uśmiechnęłyśmy się do siebie.
Dokończyłyśmy nasze napoje i wyszłyśmy z kawiarni obiecując sobie, że nie długo znowu się tam spotkamy. Zapomniałam jak świetne robili kawy, najlepsze w mieście, mało osób jednak o niej wiedziało, i dobrze. Przeszłyśmy przez galerie wypatrując na wystawach ciekawych ciuchów. Mag oczywiście znalazła cudowną sukienkę, którą musiała kupić, zamawiając ją na swoje 21 urodziny, które miały się odbyć za nie cały miesiąc. Zapewne będzie to impreza roku dla jej znajomych. Nikt nie robił lepszych imprez od niej samej. Całe miasto się schodziło. Nie wyobrażałam sobie jakie wydatki wydaje, jednak wszystko bierze z karty kredytowej, którą podarował jej tata z kilkoma milionami.
Wyglądałyśmy na rozpuszczone, egoistyczne księżniczki, które myślą, że wszystko im wolno. Lecz prawda była inna. Mag nie była taka, kiedyś była cichutką dziewczynką, którą dzięki szczęściu dostała się do prywatnego liceum. Kiedy się zapoznałyśmy bała się w ogóle odezwać do kogokolwiek z uczniów. Nakryłam ją pod koniec pierwszej klasy w ubikacji, gdy płakała. Pomagałam jej stać się odważniejszą, doradzałam komu może zaufać, kogo omijać, ona pomagała mi z językami, w których byłam fatalna. Boom. I stało się. Byłyśmy nie rozłączne, zaprzyjaźniłyśmy się, długo nie musiałyśmy czekać aż powiemy sobie swoje najczarniejsze sekrety.
Weszłyśmy do kilku sklepów opowiadając nasze najśmieszniejsze wspomnienia. W jednym z nich zostałyśmy dłużej. Było mnóstwo ciekawych ciuchów, do tego zaskakująco przecenione. Przeglądałam wieszak z spodniami, Mag poszła w stronę sukienek. Nie widziałam nic ciekawego, więc poszłam dalej. Byłam zbyt skupiona na szukaniu i nie zauważyłam mężczyzny, który wpadł na mnie oglądając się nerwowo do tyłu. Ciemne dresy zwisały w kroku i bluza z kapturem, który miał na sobie. Tylko tyle zdążyłam zobaczyć bo upadłam razem ze spodniami, które wybrałam. Spojrzałam w górę zaskoczona.
-Gabryjela?
Uśmiechnęłam się delikatnie ignorując ból kości ogonowej. 
-Harry-wymruczałam jego imię.
Podał mi rękę i pomógł wstać.
-Przepraszam cię, nie zauważyłem ciebie.
-Spieszyłeś się, nie dziwię się. Nic wielkiego się nie stało.
-Podążały za mną fanki, musiałem je zgubić.
Pokazałam na kaptur.
-Słaby z ciebie kameleon.
Zaśmiał się. Przypomniałam sobie jak siedzieliśmy w barze i wszyscy w trójkę się śmialiśmy, na cały głos. Uśmiechnęłam się. To był udany wieczór. Nie widziałam, że wpadnę na kogokolwiek z nich. Odwiesiłam spodnie rezygnując z zakupu.
-Jesteś sama?-zapytał.
-Gab!
Usłyszałam krzyk przyjaciółki. Obróciłam się i zobaczyłam ją biegnącą do mnie z dwoma zapełnionymi torbami.
-Mam jej powiedzieć kim jesteś?-zapytałam cicho przyglądając mu się.
Kiwnął głową potwierdzająco. Westchnęłam. Dziewczyna podeszła do nas oglądając chłopaka. Uśmiechnęła się swoim firmowym sposobem.
-Mag, to jest Harry.
Wyciągnęli do siebie dłonie i złączyli je.
-Miło mi poznać-powiedział całując jej dłoń.
Zarumieniła się.
-Macie ochotę na koktajl?
Obie się zgodziłyśmy i poszliśmy wszyscy razem spędzić popołudnie razem.

Ed Sheeran
Siedziałem w studio z gitarą w ręku i wymyślając melodie. Było ciężko. Nie miałem głowy na to, ale nadal się męczyłem. Musiałem cokolwiek napisać. To już czas, żebym zaczął robić coś z muzyką. Mama mówiła mi, że kiedy dzieje się coś niezwykłego to dostaje się mocy, weny. Nie rozumiałem tego. Nie rozumiałem wiele jej wypowiedzi. Podobno kiedyś zrozumiem. 
Usiadłem wygodnie na kanapie, zamknąłem oczy, rozluźniłem się.
Zamiast melodii lub tekstu dostałem obraz Gabryjeli. Nie mogłem usunąć jej z mojej głowy. Śniła mi się, cały czas widziałem ją w tej różowej sukience i jej ruchy, jej śmiech. Cała ona.
Otworzyłem gwałtownie oczy. Nie chciałem tego. Tamtej nocy myślałem, że coś między nami mogłoby być, ale byłem pijany. Nie mogłem. Ona jest zwykłą kobietą. Nie zrozumiałaby paparazzi, przerażałaby ją myśl o fanach, którzy są wszędzie. 
Kochałem to co robię. Spełniam marzenia, jak każdy popularny człowiek. Jednak szukałem kobiety, którą bym kochał, która zrozumiałaby mnie, moją historię. Szukałem. Na daremno. Żadna z nich nie była nawet w jednej setnej gotowa na związek z kimś takim jak ja. 
Odetchnąłem czując wibracje w kieszeni spodni.

Harry:
"Gdzie jesteś?"

Odpisałem szybko i znowu spojrzałem na pustą kartkę. Zabazgroliłem kilka zdań i chwyty, które mi się przydadzą. Zapisałem na marginesie zeszytu pomysły, które wpadły mi do głowy przed chwilą. Dalej nie mogłem nic wymyślić i, dzięki bogu, ktoś zapukał do drzwi. Usłyszałem znany śmiech, wykrzyknąłem "proszę". Do pokoju wszedł Harry, ubrany w dresy, na których miał obsesje i zwykłą bluzę. Trzymał w ręku dwa koktajle, jeden cała, a drugi do połowy wypity. Za nim stały dwie dziewczyny, pierwsza była ciemną brunetką, które włosy opadały na plecy, były lekko podkręcone. Zaskoczył mnie sam kolor, który przypominał czerń. Twarz miała okrągłą, z dodatkami makijażu. Ciemne oczy przyglądały się mnie, a usta uśmiechały się przyjaźnie. Trzymała się z przodu jakby nie chciała za nic oddać mojego kolegi. Uśmiechnąłem się delikatnie, stojąc i trzymając gitarę w prawej ręce. Jej towarzyszką była...
Gabryjela.
Zwróciłem pełną uwagę na niej. Włosy miała upięte po bokach pokazując jej delikatne rysy twarzy, która była bez skazy. Uśmiechała się szeroko i kiwnęła do mnie głową na powitanie. Dopiero dzisiaj mogłem przyjrzeć się jej długim, szczupłym nogom, na które założyła spodnie, do tego szpilki podwyższył ją i wyszczupliły jeszcze bardziej, choć nie wiem czy to było możliwe. 
Odłożyłem gitarę na bok i przywitałem się z nimi. Z Harrym męskim uściskiem. Brunetka była przyjaciółką Gabryjeli i nazywała się Mag. Każdy z nas miał swój koktajl i popijał swój ulubiony smak. Rozmawialiśmy. Kilka słów wymieniliśmy na temat mojej nowej płyty, ale nie miałem zbyt wiele do powiedzenia. Nic nie miałem.
-Czym się zajmujecie?
-Mag studiuje, a ja pracuję w magazynie Vogue-odpowiedziała zgrabnie blondynka.
-Co studiujesz Mag?
Tym razem to Harry wypytywał o jej życie. Widać było, że obaj byli sobą zainteresowani. Kiedy atmosfera się zmieniła i oni rozmawiali sami ze sobą, kompletnie sobą zauroczeni, Gabryjela poszła do pokoju gdzie nagrywa się piosenki. Poszedłem za nią, ostatni raz przyglądając się im. Dotykała wszystkiego co było. Delikatnie, uważając na każdy mały detal. Miała zmarszczone brwi, czasami wykrzywiała usta w słaby uśmiech. Opierałem się o ścianę i przyglądałem się jej ruchom. Już na tej gali zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Teraz. Nie mogłem oderwać oczu. Nie od jej tyłka, jak większość mężczyzn robi, lecz studiowałem jej twarz.
-Jak to jest nagrywać piosenki? Pisać je-odezwała się zwracając na mnie uwagę.
Zamyśliłem się. Chciałem, żeby odpowiedz była mądra i dostatecznie wyczerpująca, jak zawsze ona to robiła.
-To nie jest prosta sprawa, czasem ciężko jest wymyślić słowa, a co dopiero melodię. Jednak uwielbiam przesiadywać tutaj i tworzyć coś nowego. To mój świat. Zdarzyło mi się raz, że stworzyłem melodię, świetną melodię, ale mój tekst nie pasował do niego. A nie wyobrażałem sobie, żeby cokolwiek zmienić.
Uśmiechnęła się delikatnie. Podszedłem bliżej jej.
-I co zrobiłeś?-zapytała.
-Odłożyłem na dolną półkę w sypialni-odpowiedziałem.
Zmarszczyłem czoło nie do końca zadowolony z mojej wypowiedzi. Chciałem zwrócić jej uwagę na siebie. Nie mogłem uwierzyć, że ktoś taki jak ona, uzdolniona, mądra i piękna kobieta rozmawia ze mną. Czułem jak sekundy mijają, a ja walczę, żeby została jeszcze ze mną i mówiła. Jej barwa głosu przypominały mi z dzieciństwa kiedy mama dla mnie śpiewała na dobranoc. Uwielbiałem jej piosenki. To było jedno z moich ulubionych wspomnień.
-Zrobiłeś wielką karierę.
-Robię to co kocham i bez czego nie potrafię żyć.
Spojrzała na mnie przyglądając mi się. Podeszła bliżej.
-Więc gitara to twoje życie?
To było raczej jak stwierdzenie, a nie pytanie, jednak kiwnąłem głową potwierdzająco.
-Czym się zajmujesz w pracy?
Chciałem zmienić temat, żebym ja także coś o niej wiedział. Zawahała się.
-Akceptuje okładki i niektóre artykuły.
-Masz interesujący akcent, skąd pochodzisz?
Zaskoczyła mnie. Byłem w wielu gazetach, gdzie pisano moje pochodzenie, byłem w internecie. Każdy z kim rozmawiałem wiedział to. Nikt nie zadał mi tego pytania. Był to dla mnie szok. Przełknąłem ślinę i odpowiedziałem.
-Anglia,
-Wielka Brytania, piękny kraj-wymruczała jakby sama do siebie.
Tej telefon odezwał się grając nieznaną mi melodię. Przeprosiła mnie i odebrała połączenie. Mówiła szybko i zgrabnie. Raz przejechała językiem po wardze, co było seksowne. 
Powinienem przestać tak ją obserwować.
Chrząknęła cicho.
-Muszę iść, dziękuję za rozmowę.
Uśmiechnęła się pokazując swoje równe, białe zęby i dołeczki.
-Dasz mi swój numer?-zapytałem szybko.
Nie myślałem nad tym, żeby zadać takie pytanie. Raz się żyje. 
Spojrzała na mnie zaskoczona, ale kiwnęła głową. Podałem jej telefon gdzie wystukała swój numer. Pożegnaliśmy się uśmiechem i wyszła razem z przyjaciółką. Harry spojrzał na mnie wymownie. Jedynie walnąłem go w ramię i wróciłem do swojej gitary i zeszytu.
Tego dnia napisałem pierwszą piosenkę, dzięki Gabryjeli Cropp.

_____________________________________________
komentujcie. proszę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz