niedziela, 23 listopada 2014

00





06.05.2013r.
Spojrzałam na niego krytycznie, trzymając w ręce walizkę. On jednak dalej klęczał, układając dłonie do modlitwy. Obejrzałam się wokół siebie. Chicago było miastem gdzie ludzie trzymali się w jednym miejscu, dokładniej w centrum gdzie każdy wszystko widział, wszyscy się bali ciemnych uliczek, nie dziwiłam się im, wszędzie chodzili gangsterzy, którzy szukają przyjemności, postraszyć kogoś, wykorzystać dziewczyny. Ta okolica znajdowała się przy magazynach gdzie odbywały się nielegalne wyścigi a także i imprezy, które trwały do samego rana.
Razem z Tripem mieszkałam w kamienicy, gdzie praktycznie się wychowałam. Od jakiegoś czasu mieszkałam tutaj z nim, bo rodzice całkowicie mnie olali. Są wielkimi szychami w biznesie, praktycznie nie było ich w domu, więc co za różnica, że wyprowadziłam się bez ich zgody. Lecz w tym momencie miałam ochotę wrócić do swojego pokoju gdzie byłam bezpieczna i spokojna o podstawowe rzeczy, które potrzebował człowiek. Spojrzałam na chłopaka, którego uważałam za nie tylko przyjaciela, kochałam go. Nasza miłość była poplątana, kłóciliśmy się o byle co, raz coś jemu nie pasowało, raz ja robiłam problemy. Nasze charaktery nie za dobrze się dobrały. Obaj jesteśmy zawziętymi, kłamiącymi zdrajcami. Być może to właśnie nas w pewien sposób połączyło. On rozumiał moje potrzeby, chciałam żeby po prostu był, nie to co moi rodzice, którzy zostawiali mnie całe tygodnie, bo mają wyjazd na drugi koniec świata. Robił to. On oczekiwał ode mnie zrozumienia. Nie był grzecznym chłopcem, bawił się w wyścigi, uwielbiał imprezowe życie. Byłam jego pierwszą dziewczyną, jedyny poważny związek. Bawił się dziewczynami, zaspokajał swoje potrzeby seksualne. Może i byłam zdrajcą, ale szanowałam swoje ciało. Nawet jemu nie oddałam dziewictwa, co kończyło się zazwyczaj kłótnią.
Podrapał się nerwowo po karku mówiąc jakieś nieistotne rzeczy. Był jak zwykle w jeansach i opinającej jego ciało koszulce. Przewróciłam oczami. 
-Wstań Trip-mruknęłam.
-Posłuchaj...
-Wstań.
Podniósł się z chodnika, na którym staliśmy od dłuższego czasu. Westchnęłam zrezygnowana.
-Może zróbmy sobie przerwę, huh?
Spojrzał na mnie zaskoczony moim wyznaniem. Otworzył usta, ale szybko je zamknął.
-To koniec naszego na zawsze?-zapytał śmiejąc.
-Ja... Zdradziłeś mnie!-wykrzyczałam.
-Przecież cię przepraszam Gab-mruknął znudzony.
-Twoje przeprosiny nic tu nie wskórają, nie rozumiesz swojego czynu?
-Nie zrobiłem tego specjalnie, przecież wiesz! Alkohol i te sprawy.
-Właśnie, znowu się wymigujesz alkoholem. To po co piłeś, huh?
Spuścił głowę. Spojrzałam na niego ostatni raz i odeszłam z walizką. Kiedy już miałam wsiąść do swojego samochodu, przedtem rzucając walizkę do bagażnika, on znowu mnie zatrzymał, trzymając mój nadgarstek. Zobaczyłam jego oczy, o tym szarej barwie, w której się tak zauroczyłam. Coś we mnie pękło, gdzieś głęboko.
-Zostań..-szepnął.
Pocałował mnie w usta, poczułam znajome ciepło, które od niego biło. Odwzajemniłam pocałunek, oparł mnie o drzwi samochodu i całował zachłannie. Oderwałam się od niego, trzymając jego rękę, której dłonią głaskał mój policzek.
Uśmiechnęłam się do niego, dotknęłam jego twarzy wolną dłonią, pogłaskałam jego policzek, czując jego lekki zarost. Uh, uwielbiałam jak go miał. Zrobiło się coraz trudniej. Puścił mnie i pozwolił wsiąść do auta. Wsadziłam kluczyki w stacyjkę.
-Będę pamiętać-mruknął i odszedł.
Walnęłam głową w kierownicę. Uspokoiłam swój oddech i bicie serca, a potem odjechałam w stronę domu, prawdziwego domu.


_________________________________________________

witam serdecznie wszystkich.
witam na moim opowiadaniu, które poświęcone jest Ed'owi Sheeran.
już w pierwszym rozdziale pojawi się Ed, tutaj macie początek historii naszej bohaterki Gabryjeli. 
zapraszam do zakładek, mam nadzieję, że będziecie czytać moją twórczość.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz